Stary rok ustępuje pola nowemu. Jak zwykle przywitamy go nierealnymi postanowieniami, hucznymi wystrzałami i entuzjastycznymi toastami. A jeśli toast to wiadomo – koniecznie szampanem. Bo sylwester bez bąbelków jest jak święty Mikołaj bez worka. Ale czy aby na pewno wszystko co ma bąbelki to szampan?
Chociaż lubimy używać takiego skrótu myślowego, prawda jest bezlitosna – nie wszystko co musuje i ma procenty jest szampanem. Nazwa tego trunku jest zastrzeżona i tylko wybrani producenci mogą się nią posługiwać. Bo szampan to wino musujące wytwarzane metodą szampańską w Szampanii i kilku innych regionach Francji. Wino wyjątkowe, nader luksusowe i niestety pieruńsko drogie. Na szczęście żeby uczcić specjalną okazję nie musimy dokonywać dramatycznego wyboru między trunkiem z Szampanii za kwotę trzycyfrową a winem musującym z Rosji za 10 zł. Jeśli chcemy poczuć smak dobrego wina musującego możemy wydać kilkadziesiąt złotych i cieszyć się smakiem wybornego włoskiego prosecco albo wyśmienitej hiszpańskiej cavy. Łączą je z szampanem bąbelki, a dzieli całkiem sporo.
Musujący symbol luksusu
Nie bez przyczyny szampan uważany jest za symbol luksusu. Najtańszy szampan kosztuje około 120 – 150 zł za butelkę i jest to cena najniższa z możliwych. Nierzadko za szampana trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych a najdroższy osiągnął cenę 1,2 mln funtów! Dlaczego szampan jest taki drogi? Bo Szampania się ceni, pogoda nie rozpieszcza upraw winorośli a produkcja szampana obwarowana jest ścisłymi wymaganiami i wymaga sporo zachodu. Metoda szampańska polega na drugiej fermentacji, którą przeprowadza się w butelkach. Wino przeznaczone do produkcji szampana zaczyna swoją przygodę w całkiem zwyczajny sposób. Winogrona trafiają do kadzi, w których przechodzą normalną fermentację. Warto w tym miejscu wspomnieć, że do produkcji szampana można używać jedynie trzech szczepów winogron: chardonnay, pinot noir i pinot meunier. Kiedy wino wydaje się już gotowe, wcale nie kończy swojej pracy. Osiągnąwszy poziom alkoholu ok. 11%, zlewane jest do butelek. Następnie dodaje się do wina soku winogronowego i drożdży. Dzięki tej domieszce w zamkniętej kapslem butelce zaczynają się czary mary – wino zaczyna drugi raz fermentować. Produktem tej wtórnej fermentacji jest (oprócz alkoholu) dwutlenek węgla, czyli nasze upragnione bąbelki. Butelki z dojrzewającym szampanem leżakują w ciszy i spokoju co najmniej 15 miesięcy. W tym czasie nabiera on charakterystycznych chlebowych i drożdżowych aromatów, które czynią go tak wyjątkowym pośród całego musującego towarzystwa. Po zakończeniu leżakowania nadchodzi ważny moment: trzeba pozbyć się z szampana drożdżowego osadu. W tym celu butelki stopniowo przekręca “do góry nogami”. Osad spływa do szyjek, które następnie zamraża się i usuwa przywierający do korka zlodowaciały osad. Po tych zabiegach butelkę ostatecznie korkuje się i trunek jest gotowy do opuszczenia Szampanii by nieść światu odrobinę luksusu.
Metodą szampańską produkowany jest nie tylko szampan. W ten sam sposób powstaje też hiszpańska cava. Dzięki przystępnej cenie i całkiem wykwintnemu smakowi cava stanowi doskonałą alternatywę dla drogiego szampana. Sprzyjający kataloński klimat, krótszy okres dojrzewania i mniej restrykcji związanych z produkcją cavy powodują, że możemy cieszyć się pierwszorzędnymi bąbelkami już za ok. 60 złotych za butelkę.
Najsłynniejsze włoskie bąbelki
Jeśli nie chcemy przepłacać za toasty, w sukurs przychodzą nam słynne włoskie bąbelki: produkowane w Wenecji Euganejskiej prosecco. Pożądane musowanie osiąga się tu inną, tańszą metodą Charmata. Jej tajemnica tkwi w tym, że drugą fermentację przeprowadza się nie w butelkach, a w kadziach. Do przefermentowanego wina dodaje się sok winogronowy i drożdże i pozwala się im pracować aż o wytworzenia dwutlenku węgla i dodatkowego alkoholu. Następnie prosecco jest filtrowane z drożdżowego osadu i butelkowane pod ciśnieniem, żeby zachować w nim te cudowne bąbelki. Taniej, szybciej ale wcale nie znaczy że źle. Tą metodą otrzymujemy wina zdecydowanie świeższe w smaku, bardziej owocowe i orzeźwiające. Wzniesienie toastu prosecco o zadowalającej jakości to wydatek rzędu 45-50 zł.
A jak na pierwszy rzut oka odróżnić szampana od prosecco? Naturalnie po bąbelkach. W szampanie są one zdecydowanie trwalsze, samo wino mniej się pieni a pęcherzyki utrzymują się w kieliszku długo. W prosecco bąbelki są lżejsze, bardziej ulotne, a wzbogacone nimi wino bardziej się pieni. Poza tym prosecco jest jaśniejsze od szampana, bardziej owocowe w smaku i zapachu i pozbawione nut chlebowych i drożdżowych.
Oprócz dwóch opisanych przez nas metod produkowania winnych bąbelków istnieje jeszcze trzeci, najtańszy. Polega po prostu na wtłoczeniu CO2 czyli dwutlenku węgla do raczej marnej jakości wina. Za taki gazowany napój zapłacimy już około 10 zł i na tym jego zalety się kończą. Trudno doszukiwać się w takim trunku jakichkolwiek doznań smakowych. Zalecamy zachować daleko idące umiarkowanie przy wychylaniu toastów tego rodzaju wynalazkiem. Parafrazując złotą myśl Włodzimierza Lenina: lepiej mniej a lepiej niż więcej a gorzej.
Przywitajmy Nowy Rok godziwie. Szampan, cava, prosecco? Wybór należy do Ciebie. Byleby na zdrowie.
Renata Pyśkiewicz – Kowalska